Legenda o uwięzionej duszy z grodziska Poganek
Jezioro Silm, Kamionka, Iława
Według historii Gród Kesselberg upadł w czasie bitwy, jednak miejscowa legenda przedstawia to zgoła inaczej. Mówią, że w każdej legendzie znajdzie się ziarno prawdy. Być może i ta dotycząca córki miejscowego władcy ma w sobie to znane z przysłowia ziarno.
A może i nawet więcej?
Miłe złego początki
Znana jest pewna opowieść dotycząca miejsca, zwanego niegdyś Poganek lub Wzgórze Kesselberg. Znajduje się ono na sporym półwyspie wrzynającym się w wody jeziora Silm. Przed setkami lat stać miał w miejscu wysokiego wzgórza piękny gród. Żył w nim otoczony liczną świtą pewien bogaty rycerz. Jego władzy podlegały wszystkie okoliczne krainy. Miał on córkę: prześliczną, niebieskooką, z kędzierzawymi blond włosami, a przy tym wiotką jak wierzbowa gałązka. Z tego też względu była ona przez wszystkich bez wyjątku rozpieszczana, a każda jej, choćby najbardziej niedorzeczna zachcianka, była spełniana.
Zepsute piękno
Wielka żądza władzy kwitła w sercu młodej panny. Wszystko musiało być podległe jej myśli i biada temu, kto uczynił cokolwiek wbrew jej woli. Dręczyła ona okrutnie zarówno ludzi jak i zwierzęta. Zdarzyło się, że w złości wybatożyła nawet swoją wierną, poczciwą służącą. Wyrwała jej włosy i podrapała twarz. Dosiadając narowistych rumaków, pędziła poprzez lasy, kłując je ostrogami, do czasu aż wykończone zwierzęta padały bez ducha. Gdy zaś jakaś ptaszyna odważyła się swym słodkim śpiewem przeszkodzić pannie w drzemce, zrazu świszcząca strzała przeszywała jej gardło.
Dobre zwyczaje
Jesienią, 11 listopada, rozległe piwnice i magazyny dworskie napełniały się obfitymi zbiorami, które okoliczni wieśniacy znosili rycerzowi jako coroczny czynsz. Przychodzili wówczas z okolicznych wsi starzy i biedni ludzie, składali swoje dobra, pan zaś był dla każdego z nich uprzejmy i dobry, przejmując ten obyczaj już od swoich przodków. Panna natomiast przyglądała się gniewnym wzrokiem, robiąc dobrotliwemu ojcu gorzkie wyrzuty.
Klątwa
Każdego kolejnego roku, gdy stawiali się pokornie na dworze okoliczni chłopi, nieczuła panna pędziła na parskającym rumaku przez dworską bramę w okolice zapuszczonych gospodarstw, by, jak to mówiła, nie patrzeć na ową „wynędzniałą hołotę”. Dopiero wieczorem wracała do domu. Pewnego razu, kiedy wjeżdżała po moście, ujrzała, że wszyscy załatwili już wszelkie ważne sprawy, tylko przy bramie stała jakaś stara, dygocząca kobiecina. Cóż za leniwy motłoch! – Krzyknęła dziewczyna i trzasnęła staruszkę batem w twarz, ta bezwładnie osunęła się na ziemię. Wtenczas kary koń, na którym siedziała wściekła amazonka, stanął dęba i zrzucił ją z siodła, stara kobieta zaś podnosząc się z ziemi, stanęła naprzeciw jej. Wyciągając kościstą rękę ku niebu, donośnie zawołała:
Ponieważ jesteś tak okrutnym dzieckiem ludzkim, nie nosisz w swoim sercu miłości, dłonie twoje potrafią czynić tylko zło – nie powinnaś zaznać tu, na ziemi, spokoju! Niech więc spętane zostaną na wieki twe nieprzydatne ręce! Przeklęte niech będą pola, które cię karmią! Przeklęta niech będzie warownia, która cię chroni!
Wielki Upadek
Zaledwie przebrzmiały owe przejmujące grozą słowa, dwór zapadł się wewnątrz góry, na której stał, zaś opadająca stopniowo ziemia pozostawiła w środku wzniesienia obniżenie w kształcie kociołka. W tym samym też czasie, zielona dzicz lasu zakryła urodzajne pola.
Żałosna wieczność
Jeszcze i teraz, nie mogąc zaznać spokoju, błądzi owa zła panna w godzinę duchów wokół wzgórza. Jej jasne loki świecą w blasku księżyca, postać jej nadal jest młoda i smukła, a tylko płonące oczy przepełniają grozą. Oczy duszy szukającej od wieków spokoju, pozbawione są nadziei na to, by go znaleźć. Czasem, gdy nad lasem wieje silny wiatr, nie widać panny, ale usłyszeć można jej donośny lament. Może ona zbliżyć się do ludzi tylko raz w roku, a mianowicie 11 listopada, czyli w pamiętny dzień spotkania staruszki. Siada ona na kamieniu przydrożnym i w błagającym geście, wyciąga w kierunku przechodzących skrzyżowane ręce.
Nikt nie zdaje sobie sprawy, czegóż ona pragnie. Kiedy ujrzysz ową pannę i rozpętasz jej ręce, uwolnisz wówczas spętaną duszę.