Są takie miejsca, które wołają.
Chociaż są tuż obok nas, docieramy do nich o tej właściwej, odpowiedniej porze. Ani za wcześnie, ani za późno. Właśnie wtedy, kiedy powinniśmy tam trafić i korzystać z tego co oferują.
Nie do końca wiem jaki jest mój związek z krainą Sassenpile, ale Wzgórza Dylewskie przyciągają mnie coraz bardziej. Z tego regionu wywodzi się moja rodzina, a pomimo mnóstwa planów na życie – ostatecznie okazało się, że z kuchennego okna widzę daleki krajobraz dylewskich pagórków. Podczas dzisiejszego objazdu pradziejowym szlakiem, udało mi się zboczyć z ulubionej trasy jaką zazwyczaj podróżuję i trafić do jednego z wielu kurhanów na tej ziemi. Ciekawsze jest w nim to, że komora grobowa została pozostawiona odsłonięta jeszcze przed wojną, w ramach edukowania o dawnych obrządkach pogrzebowych. Sam kurhan sięga wczesnej epoki żelaza i okresu lateńskiego (ok. 700 p. n. e.). Grobowiec jest wyjątkowy również pod względem ilości legend związanych z jego bezpośrednim sąsiedztwem.
Kurhanu strzeże znany od wieków w okolicy Zmierzchun, było tu niegdyś Księżycowe Jezioro, Sowie Wzgórze i Srebrny Strumień. Wszystko to było świadectwem mistycznego i jakże ważnego połączenia z przodkami dla żyjących tutaj ludzi. Dziś mamy jedynie mniej lub bardziej wyraźne echa tamtych czasów i wartości.
Z mocą inspiracji,
Emrys /|\